Witam! Dawno nic nie pisałam i właśnie postanowiłam coś napisać mianowicie coś o sobie. Niektórzy mogą pomyśleć, że jestem egoistką, może i jestem, ale zawsze chciałam, żeby wszyscy wokoło mnie byli szczęśliwi. Od tego właśnie zacznę. Odkąd skończyłam 10 lat, cały czas jakby zajmuje się moją mamą. Znaczy nie jest ona jakoś śmiertelnie chora, ale nie miała zbyt łatwego życia od czasu moich narodzin, co już raz pisałam. Miejsza z tym, a więc zawsze gdy moja mama miała jakiś problem zawsze zwierzała się na początku mi. Czułam się odpowiedzialna za nią. Podczas gdy ktoś chciał ją uderzyć, zawsze stawałam przed nią, broniąc ją od ciosu. Mama nigdy nawet nie powiedziała mi dziękuję lub kocham cię. Nie przejmowałam się tym, bo i tak wiedziałam, że mnie kocha. W pewnym momencie przestałam w to wierzyć. Moja mama nigdy nie traktowała mnie jak swoje dziecko, tylko jak coś na czym się wyżywa, gdy tego potrzebuje. Staram się jak tylko mogę, żeby ona była szczęśliwa a ona wzamian już kilka razy wyrzuciła mnie z domu mówiąc, że potrzebuje chwili odpoczynku. Mieszkałam już u cioci, u babci, u drugiej cioci, itd... Moje rodzeństwo zawsze zostawało w domu, gdy ja mieszkałam poza nim. Moje dwie siostry i brat, zawsze miały więcej uwagi mamy niż ja, ale tłumaczyłam to sobie tym, że jestem najstarsza i mogę się już usamodzielnić. Zawsze czułam się dorosła, ze względu, że musiałam. Nie jestem teraz jakaś dorosła, mam dopiero czternaście lat. Ale jakoś sobie radzę. Pewnego dnia, a dokładniej w te wakacje, nie czułam już obowiązku opiekowania się mamą u w dniu, w którym miałam wrócić do Angli uciekła na wieś do taty. Mama wiedziała, że już nie wrócę, chociaż nikt, nigdy by nie pomyślał, że ucieknę, bo zawsze byłam przykładem dla innych. Ja po prostu tego potrzebowałam. Mieszkałam z tatą tylko miesiąc, ponieważ musial wyjechać, i w tym przypadku ja musiałam wrócić do Angli do mamy. Szczerze miałam nadzieje, że mama zrozumiała swój błąd i będzie mnie lepiej traktować, niestety myliłam się. Po tym mama traktuje mnie jeszcze gorzej. Od momentu, w którym wróciłam do Anglii, do mamy z każdym dniem czuję się coraz gorzej i słabiej. Czuję, że pomału umieram z każdym dniem. Popadłam też w róże nałogi, nie do końca bo wiem, że nie muszę tego robić, ale jednak uważam, że tego potrzebuje. Chciałabym wrócić do taty, ale chyba już nie mogę, tam czułam się jak w prawdziwej rodzinie, a tu jakbym nie istniała. Chciałam popełnić samobójstwo, ale nie potrafiłam i wiem, że to w niczym nie pomoże. Mam tylko nadzieje, że wszystko się ułoży i bede mogła choć ten jeden raz być szczęśliwa, ale to tylko marzenia. Teraz to ja potrzebuje pomocy, wiec jeśli masz jakiś pomysł, jak mam to rozwiązać to napisz w komentarzu...
~~Klaudisiu~~
Komentarze
Prześlij komentarz